HALO MORĄG

Błędy – czy zwracać uwagę, gdy popełnia je ktoś inny?

Oczywiste jest, że błędy zdarzają się każdemu. Złośliwi twierdzą, że te własne trudniej dostrzec, za to te popełniane przez innych zauważamy znacznie szybciej i częściej. Nasza spostrzegawczość wydaje nam się wówczas bardzo atrakcyjna… Miłośnicy polszczyzny są szczególnie wyczuleni na błędy, które popełniamy podczas codziennej komunikacji. Jednak zdarza się, że i ci, którzy na co dzień nie interesują się językiem ojczystym, bywają bardzo czujni! Co robić, gdy błędy innych nie dają nam spokoju?

Ha! Mam was! – błędy zidentyfikowane

To może zdarzyć się wszędzie… Na ulicy, w parku, w domu, na forum internetowym czy na Facebooku. Ktoś popełnia błędy. Włancza światło, ubiera swetr, chce mieć bynajmniej 10 tysięcy subskrypcji i stara się być bardzo przekonywujący. W każdym bądź razie mówi lub pisze błędnie. Jak reagujemy?

Strażnicy języka polskiego

To grupa, która reaguje od razu i bywa przy tym bardzo bezpośrednia. Zwraca uwagę wyłącznie na zasłyszane lub przeczytane błędy – nie na kwintesencję całej wypowiedzi. Oburza się i krzyczy: „Nie swetr, tylko sweter!”. A temu, kto błąd popełnił, niekiedy wszystko jedno, ważne, że ciepło się ubrał… Na wszelki wypadek postanawia się już w ogóle nie odzywać.

Czy polszczyzny należy bronić?

Chęć popularyzowania poprawnej pisowni i wymowy nie jest niczym złym – wręcz przeciwnie! Jednak należy to robić z odpowiednim wyczuciem. Niekiedy sam fakt, że obok jest ktoś, kto zna się na języku polskim, bardzo krępuje rozmówców. Dzieje się tak dlatego, że obawiają się krytyki. Zaczynają analizować każde słowo, zdanie…. Co istotne, nie obawiają się krytyki samej w sobie, ale jej bezpośredniej, niekulturalnej formy. Język służy przede wszystkim komunikacji, a zbyt ostre zwrócenie uwagi na błędy może zaburzyć ciekawie rozwijający się dialog.

Specjalista też człowiek!

Do błędów należy podejść z pokorą. Nawet jeśli o języku wiemy sporo, to na pewno polszczyzna skrywa przed nami jeszcze wiele tajemnic. Piszemy lub mówimy jakieś słowo całe życie w ten sam sposób, a później okazuje się, że należy to robić zupełnie inaczej. Może zdarzyć się odwrotna sytuacja – coś, co uważamy za błąd, w rzeczywistości nim nie jest! Skoro nawet lekarz czasem choruje, to miłośnik polszczyzny tym bardziej może się pomylić i pisać błędnie przez długi okres czasu… Pomyślcie, jaką olbrzymią satysfakcję może dać dostrzeżenie pomyłki językowej u kogoś, kto uchodzi za specjalistę w tej dziedzinie!

Błędy – najlepszy argument w dyskusji?

Niestety nasza nadwrażliwość na piękno polszczyzny bardzo często przejawia się podczas istotnych konwersacji. Wówczas nie ma znaczenia, czy naprawdę interesujesz się językiem polskim, czy jest ci on na co dzień zupełnie obojętny. Nie wiesz, co powiedzieć? Przyjrzyj się wypowiedzi… Na pewno jest tam jakiś błąd ortograficzny, na który można zwrócić uwagę! Wtedy kwestie merytoryczne przestają być istotne. Jednak bywa, że osoba popełniająca błąd paradoksalnie cieszy się, iż pomyłka została zauważona – widocznie dyskutantowi brakuje już rzeczowych argumentów.

Jak poprawnie reagować na błędy innych?

Czasami naprawdę trudno przejść obok błędu obojętnie. Jednocześnie chcemy zasygnalizować dostrzeżoną pomyłkę bardzo delikatnie. Jak to zrobić? Spójrzcie na dwa różne dialogi odnoszące się do tej samej sytuacji:

Wersja 1:

Rozmówca 1: Poszłem dziś do sklepu, w grudniowe niedziele można!

Rozmówca 2: Mówi się poszedłem, nie poszłem!

Wersja 2:

Rozmówca 1: Poszłem dziś do sklepu, w grudniowe niedziele można!

Rozmówca 2: Ja za to nigdzie dziś nie poszedłem, wolę zostać w domu.

Widzicie różnicę? W pierwszej wersji rozmowy wytknięcie pomyłki jest bardzo bezpośrednie i niegrzeczne. Rozmówca nawet nie odniósł się do treści komunikatu. Natomiast w drugim dialogu „przemycił” wyrażenie powiedziane poprawnie, odwołując się do otrzymanej informacji. Osoba, która popełniła błąd, wcale nie musi zauważyć różnicy i subtelnego nawiązania do swojej pomyłki. Ktoś mógłby pomyśleć, że skoro „lekcja” nie była efektywna, to w ogóle się nie odbyła, ale nigdy nie mamy pewności, czy nasza uwaga nikogo nie urazi, dlatego lepiej zwracać uwagę na błędy delikatnie – przynajmniej za pierwszym razem!

Czy poprawianie błędu bezpośrednio zawsze jest nietaktem?

To, jak ktoś zareaguje na naszą wrażliwość językową, zależy od kilku czynników. Bardzo ważna jest intencja. Czy chodzi nam naprawdę o piękno języka, czy też chcemy pokazać swoją wyższość lub kogoś ośmieszyć? To od naszych pobudek często zależy sposób, w jaki mówimy o pomyłce. Ton naszej wypowiedzi też jest bardzo ważny! Bywa, że poprawianie błędów ma żartobliwy charakter, zwłaszcza w bliskich relacjach – miłośnik polszczyzny poprawia całą rodzinę, a rodzina nie pozostaje mu dłużna. Istotny jest także akceptowany sposób mówienia o pomyłce. Zdarza się, że ktoś wręcz prosi o poprawianie – chce się uczyć na bieżąco i nie odbiera zwracania uwagi jako ataku. Wówczas ktoś, kto wskazuje błędy, nie robi tego złośliwie.

Kiedy nie poprawiać błędów?

Język to swego rodzaju szyba, która ma pokazywać nam rzeczywistość. Jeśli jest czysta lub tylko lekko zabrudzona, to nie ma sensu jej szorować. Jeżeli rozumiemy się przynajmniej na poziomie słów, nie musimy ingerować w wypowiedź. W innym wypadku warto dopytać rozmówcę, o co chodziło, ale forma zapytania nie może być wulgarna. Niekiedy to bogactwo czyjegoś słownictwa nas przytłacza. Ktoś mówi zbyt kwieciście, przez co gubi właściwy sens wypowiedzi. Warto wtedy zadać pytania potwierdzające lub negujące nasze poprawne zrozumienie.

(Klaudia Rybarczyk /polszczyzna.pl)

 

error: Nie kopiuj!!!