HALO MORĄG

Dr Szukalski: spadek liczby ludności powoduje konsekwencje na poziomie krajowym i na lokalnym

Spadek liczby ludności, który występuje na części obszaru Polski, niesie konsekwencje na poziomie krajowym i na lokalnym – mówił zastępca przewodniczącego Rządowej Rady Ludnościowej dr Piotr Szukalski na konferencji demograficznej w Sejmie.

Konferencja naukowa „Sytuacja demograficzna Polski w świetle wyników Narodowego Spisu Powszechnego Ludności i Mieszkań 2021” została zorganizowana w ramach III Kongresu Demograficznego.

„Aktualne problemy uwarunkowań i skutków rozwoju demograficznego zasługują na naszą szczególną uwagę. Przeprowadzony w 2021 r. Narodowy Spis Powszechny Ludności i Mieszkań ma niezwykle doniosłe znaczenie. Otrzymaliśmy bardzo cenny materiał dla najnowszych analiz i prognoz. Niektóre zachodzące zjawiska, jak np. starzenie się polskiego społeczeństwa, mogą budzić uzasadniony niepokój. Nadchodzące dekady niosą więc ze sobą wiele wyzwań, z którymi będziemy musieli się uprać. Im lepiej się do tego przygotujemy im wcześniej podejmiemy konkretne działania, szczególnie w polityce rodzinnej, zdrowotnej, emerytalnej, polityce zatrudnienia, tym łatwiej przyjdzie nam potem radzić sobie z tymi problemami” – napisała w liście do uczestników konferencji marszałek Sejmu Elżbieta Witek.

Komentując wyniki Narodowego Spisu Powszechnego Ludności i Mieszkań 2021, zastępca przewodniczącego Rządowej Rady Ludnościowej, prof. Uniwersytetu Łódzkiego dr Piotr Szukalski powiedział: „Świetnie zdajemy sobie sprawę, że tym terminem, który będziemy coraz lepiej poznawać to będzie depopulacja – spadek liczby ludności i wszystkie projekcje, które budowane są przez różne instytucje międzynarodowe i krajowe jednoznacznie mówią o depopulacji w przyszłości. Ona jest nieunikniona z jednej podstawowej przyczyny – kwestii rozrodczości niezapewniającej prostej zastępowalności”. Podał, że od ponad ćwierćwiecza współczynnik reprodukcji netto jest w Polsce na poziomie 0,6-0,7.

Jednocześnie zauważył, że Polska jest pod tym względem zróżnicowana przestrzenie. „Można znaleźć peryferyjnie zlokalizowane obszary, które i do tej pory charakteryzują się depopulacją i zgodnie z prognozami też będą się charakteryzować” – mówił. Dodał, że, z drugiej strony są obszary wielkomiejskie, gdzie nie ma tego problemu.

Wskazał, że depopulacja powoduje wiele konsekwencji, na różnym poziomie. Mówiąc o konsekwencjach na poziomie międzynarodowym, przypomniał, że w Unii Europejskiej liczba głosów, jakie ma dany kraj, zależy od liczby jego mieszkańców. Mówiąc zaś o poziomie krajowym, powiedział, że „depopulacja będzie utrwalać widoczne różnice w poziomie rozwoju poszczególnych części kraju”. „Ich teraźniejszość i przyszłość będzie bardzo zróżnicowana” – zaznaczył.

Według dra Szukalskiego skutkiem depopulacji poszczególnych obszarów kraju będzie też „swoisty drenaż mózgów”. Zauważył, że depopulacja związana jest z ucieczką młodych z mniej atrakcyjnych terenów do tych uchodzących za bardziej atrakcyjne.

„Uciekają bardziej ambitni, lepiej wykształceni, ci, którzy stwierdzają: +to nie jest miejsce dla mnie, chcę poprawić swoją kolej życia+” – mówił. „Oznacza to dodatkową utratę potencjału przez tereny depopulujące się” – wskazał.

Mówił też o skutkach lokalnych wyludniania się danych terenów. „Przede wszystkim będzie to widoczne w przypadku tych przedsiębiorców, których produkcja jest ukierunkowana na lokalne rynki. Jeśli masz fabrykę, w której produkujesz okna, to możesz je wywieźć 100-200 km, ale jeśli jesteś właścicielem piekarni, to obsługujesz najbliższy teren. I tam, gdzie będą takie małe biznesy, ukierunkowane na rynek lokalny, tam z oczywistych względów depopulacja, zwłaszcza szybka, długotrwała, będzie zmniejszać możliwości gospodarcze rozwoju danej miejscowości” – zauważył dr Szukalski.

„Z oczywistych względów pojawi się nacisk na rynek pracy. Ta depopulacja oznacza, że w warunkach generalnie kurczących się zasobów pracy, w niektórych regionach kraju, w niektórych jednostkach administracyjnych to kurczenie się zasobów jest jeszcze szybsze. Trzeba sobie zadawać sprawę, że pojawią się pewne znaczące połacie kraju, w których pojawi się dodatkowo problem z dostępem do pewnych kadr, które coraz częściej decydują o tym, gdzie inwestorzy decydują się wydawać swoje pieniądze na budowę nowych, bardzo drogich, ale też bardzo wydajnych miejsc pracy” – mówił.

Wskazał również na zjawisko nazywane depopulacyjną presją deflacyjną. „Tam, gdzie zmniejsza się liczba ludności, zmniejsza się wartość nieruchomości, może nie nominalnie, ale proporcjonalnie w porównaniu do innych regionów. Inaczej mówiąc: jak mieszkasz z Warszawie, to twoje mieszkanie w ciągu ostatnich 10 lat podwoiło czy potroiło, czy czterokrotnie powiększyło swoją wartość, a jak mieszkasz na podlaskiej wsi, to mimo że generalnie cena ziemi idzie w górę, to nawet jak nastąpi wzrost to będzie relatywnie niewielki – o 20, 30, 40 proc. to jest kolejny czynnik, który będzie działał przeciwko przedsiębiorcom, którzy bardzo często wykorzystują kredyty zabezpieczone nieruchomościami do inwestowania” – powiedział.

Mówił także o problemie, jakim jest przeskalowanie inwestycji – budowanie pewnych inwestycji z nadzieją na poprawę sytuacji, np. to, że liczba dzieci w szkołach nie będzie się zmniejszać.

„Potem pojawiają się puste powierzchnie, które trzeba ogrzewać, o które trzeba zadbać, które przerastają możliwości wykorzystania przez te lokalne społeczności” – dodał.

Według niego drugim trendem, który – jak zaznaczył – widoczny jest w skali całej Europy, jest koncentracja ludności na terenach wielkomiejskich, ale nie w wielkich miastach, tylko wokół nich.

Według ostatecznych wyników Narodowego Spisu Powszechnego Ludności i Mieszkań 2021 (NSP 2021) – przypomnianych na konferencji – w Polsce 31 marca 2021 r. mieszkało 38 036 118 osób (48,3 proc. populacji stanowili mężczyźni, a 51,7 proc. kobiety). W porównaniu z wynikami Narodowego Spisu Powszechnego Ludności i Mieszkań 2011 (NSP 2011) liczba ludności zmniejszyła się w 2021 r. o 475 706 osób, tj. o 1,2 proc.

Największym województwem pod względem liczby ludności w 2021 r. jest woj. mazowieckie liczące 5 514 699 mieszkańców, co stanowi 14,5 proc. ogółu ludności kraju. W stosunku do poprzedniego spisu zanotowało ono największy przyrost liczby ludności.

Kolejnym pod względem liczby ludności jest woj. śląskie (stanowi 11,6 proc. ogółu ludności kraju). W woj. śląskim zanotowano jednak spadek liczby ludności. W kolejnych największych pod względem liczby mieszkańców województwach wielkopolskim i małopolskim zanotowano wzrosty. Z kolei najmniejszymi województwami są: opolskie liczące 954 133 mieszkańców, co stanowi 2,5 proc. całej ludności kraju, i lubuskie z liczbą ludności 991 213 osób.

W okresie między spisowym w większości województw zanotowano spadek liczby ludności. Największy w świętokrzyskim – o 6,6 proc., opolskim ‒ o 6,1 proc. i w lubelskim ‒ o 5,7 proc. Z kolei najwyższy przyrost liczby ludności wystąpił w województwach mazowieckim ‒ o 4,7 proc., i w pomorskim ‒ o 3,6 proc.

Z 2477 gmin w Polsce w 2021 r. spadek liczby ludności w stosunku do wyników spisu z 2011 r. nastąpił w 1776 gminach, w tym w 1181 gminach ubytek ludności wyniósł powyżej 5 proc., a w 397 powyżej 10 proc.

Większość gmin, które zanotowały duży spadek liczby ludności (powyżej 10 proc.), to gminy tzw. ściany wschodniej. Szczególna koncentracja tych min jest w woj. podlaskim (stanowią one blisko połowę gmin – 48 proc. w województwie), w południowej części woj. lubelskiego, obszarach przy granicy z Rosją, wschodniej części Pomorza Zachodniego i na terenach górskich w południowej części kraju. Wyjątek na ścianie wschodniej stanowi woj. podkarpackie, w którym odsetek gmin o znacznym spadku ludności był stosunkowo niewielki.

Relatywnie dobrą sytuacją demograficzną charakteryzowały się obszary w województwach: małopolskim, pomorskim, wielkopolskim i centralna część woj. mazowieckiego (aglomeracja warszawska wraz z przyległymi gminami). Największym przyrostem ludności charakteryzowały się przede wszystkim gminy w bezpośrednim sąsiedztwie największych ośrodków miejskich.

Przedstawiając na konferencji wyniki Narodowego Spisu Powszechnego Ludności i Mieszkań 2021 dyrektor Departamentu Badań Demograficznych Głównego Urzędu Statystycznego Dorota Szałtys wskazała, że porównanie wyników spisów z 2011 i 2021 r. pokazuje szybki proces starzenia się ludności Polki.

W 2011 r. odsetek osób w wieku 65 i więcej lat był wyższy niż 20 proc. w zaledwie 51 gminach (tj. około 2 proc.). Gminy te były położone przede wszystkim w woj. podlaskim oraz lubelskim. W 2021 r. liczba gmin z udziałem osób starszych przekraczającym 20 proc. wzrosła dziesięciokrotnie, stanowiły one już ponad jedną piątą wszystkich gmin w Polsce. Najmłodsze demograficznie były obszary na Pomorzu i w Małopolsce. W tych województwach było stosunkowo niewiele gmin z wysokim odsetkiem osób w wieku 65 i więcej lat.

Szałtys podała też, że w 2011 r. liczba gmin, gdzie udział osób w wieku 65 lat i więcej nie przekraczał 10 proc., wynosiła 221. Dziesięć lat później takich gmin pozostało siedem. (PAP)

error: Nie kopiuj!!!