NAJPIERW SPRAWDZIAN „W POLU”. PÓŹNIEJ PRZYSIĘGA
Pętla taktyczna to najważniejszy sprawdzian podczas szesnastodniowego szkolenia podstawowego żołnierzy Wojsk Obrony Terytorialnej. Jej zaliczenie uzależnione jest nie tyle od doskonałej wiedzy poszczególnych żołnierzy w sekcji, ile od umiejętności współdziałania i wspierania się w postawionych zadaniach. – Szkolenie podstawowe tzw. „szesnastka” bardzo mi się spodobało, wszystko jest przygotowane idealnie, instruktorzy potrafią przekazać wiedzę i są zaangażowani. Ten czas będę wspominał przez całe życie. Dużo się tutaj nauczyłem w bardzo przyjemnej atmosferze i każdemu kto chce przeżyć „prawdziwą przygodę” i służyć naszej Ojczyźnie, bardzo polecam takie szkolenie – mówi szer. Jakub Nadolski z Morąga.
Ten dzień – dzień, w którym odbyła się pętla taktyczna – zaczął się dla żołnierzy szkolących się w kompanii szkolnej 4 Warmińsko-Mazurskiej Brygady Obrony Terytorialnej wcześniej niż zwykle. Każdy z nich musiał zapakować niezbędne rzeczy do dużego plecaka, zabrać ze sobą karimatę i śpiwór, rzeczy na przebranie. Na szczęście pogoda wyjątkowo dopisała – po mroźnych i śnieżnych dniach, później opadach deszczu, w dzień pętli było ciepło, sucho i bezwietrznie.
Pakowanie, śniadanie i w drogę
Żołnierze przystępujący do pętli szkolą się od 2 marca w obiektach 43 Batalionu Lekkiej Piechoty w Braniewie. 17 marca, podczas Wojskowych Targów Służby i Pracy, złożą uroczystą przysięgę w Olsztynie. Nim to się jednak stanie – czekał ich sprawdzian. Pętla taktyczna.
Wszystko zaczęło się od podstawowych umiejętności. Trochę wysiłku – czyli transport skrzynki z amunicją na czas czołgając się, nieco umiejętności manualnych – czyli rozkładanie karabinka i ładowanie amunicji na czas, później zapoznanie się z mapą i przypomnienie sobie korzystania z busoli i wyznaczania kierunku marszu.
Po zaliczeniu tych wszystkich punktów żołnierze w poszczególnych kilkuosobowych sekcjach wsiedli na wojskowego Jelcza. Kolejny przystanek to pas ćwiczeń taktycznych pod Braniewem.
Pierwszy kontakt ogniowy
Terytorialsi musieli wysiąść w obcym im terenie. Na podstawie mapy z wyznaczonymi punktami, do których muszą dotrzeć, dowódca wskazał kierunek marszu. Ruszyli grząską drogą w szyku ubezpieczonym.
Każdy w sekcji ma swoje zadanie – pierwszy idzie saper, za nim są strzelcy, dowódca i radiotelefonista, medycy. Każdy w ciągu kilku godzin marszu i podczas stawianych zadań ma okazję wykazać się swoimi umiejętnościami. Każdy musi też obserwować swój sektor.
Nagle padły strzały. To pierwszy kontakt ogniowy. Żołnierze padają na ziemię, rozpoczynają ostrzał i wycofywanie się – czyli zerwanie kontaktu. Ten element działań jest wiele razy ćwiczony a komenda „roluj w tył” jest dobrze znana.
Dalej w drogę z duchem
Pas ćwiczeń taktycznych pod Braniewem to wyjątkowo trudny teren. Tutaj szkolą się także czołgiści z braniewskiej brygady pancernej. Szerokie tereny są porozjeżdżane przez czołgi i bojowe wozy piechoty. Tworzące się kałuże sięgają do pasa. Aby dotrzeć do celu trzeba kluczyć, omijać rozlewiska, zmagać się z błotem. Poruszanie się w nieznanym terenie wymaga ciągłego spoglądania na mapę i weryfikowania kierunku marszu. Zdarzają się pomyłki i trzeba wracać…
Bo choć nad każdą sekcją czuwa instruktor – zwany „duchem” – to jego rolą nie jest pomaganie, czy wskazywanie kierunku marszu. Czuwa jedynie nad bezpieczeństwem żołnierzy i ocenia ich umiejętności w czasie marszu.
Po przećwiczeniu procedury „hak” i stworzeniu bazy czas na kolejny punkt. Tym razem to chwila odpoczynku. Jest czas na zjedzenia suchych racji żywnościowych, podgrzania w chemicznym podgrzewaczu ulubionego spaghetti po bolońsku.
Od szkicu do pierwszej pomocy
Następny punkt to szkic sytuacyjny. Żołnierze bacznie patrzą na to, co rozpościera się przed nimi. Muszą zaznaczyć charakterystyczne punkty (dozory), obserwować pobliską drogę, przejeżdżające pojazdy, określić odległości.
Później przekraczają drogę metodą kropelkową, idą w szyku sierżant i reagują na kolejny kontakt ogniowy. Dodatkowo muszą wykazać się umiejętnością prowadzenia ognia w masce przeciwgazowej.
Ostatni punkt pętli to zakładanie stazy taktycznej na czas. Najpierw trzeba doczołgać się do rannego, wydobyć stazę i założyć ją we właściwym miejscu, a następnie dokładnie docisnąć. Wszystko na czas i pod bacznym okiem doświadczonego instruktora.
Po zaliczonym zadaniu – koniec pętli. Na twarzach żołnierzy widać satysfakcję, przybijają sobie „piątki”, zdając sobie jednocześnie sprawę z tego, że dobra sekcja to zespół, w którym każdy może liczyć na każdego.
Blisko 60 inspirujących, pełnych pasji ludzi. Na co dzień wykonują różne zawody. Są w różnym wieku, mają różne historie i rozmaite pasje, ale łączy ich jedno – chcą żyć w bezpiecznym kraju, chcą się sprawdzić, realizować marzenia, rozwijać i nauczyć czegoś nowego. Motywacji ich decyzji o wstąpieniu w szeregi WOT jest wiele.
(szer. Wojciech Andrearczyk/Monika Jabłońska-Buder, zespół prasowy 4W-MBOT)